“Nie mam pieniędzy, ale do banku nie pójdę”
“Gdy upadnie bank mamy gwarancję, lwia część pieniędzy jest chroniona”
“Zarabia to się na giełdzie, a nie w banku”
“Pożyczki chwilówki to jest dopiero lichwa!”
“Moje pieniądze trzymam u mamy – tak jest bezpieczniej”
“Banki przestały udzielać kredytów”
“Nigdy nie kupię nic przez internet”
“A po co mi karta kredytowa”
“Wolę emeryturę dostawać od listonosza”
takie i wiele podobnych opinii na temat usług bankowych możemy usłyszeć wokół nas – które z nich są prawdą? A które najzwyczajniejszymi w świecie stereotypami..?
Dla zwykłego zjadacza chleba bank jest miejscem, w którym korzystne transakcje przeznaczone sa wyłącznie dla najzamożniejszych klientów, zaś przecietni Kowalscy łupieni są w bezpardonowy sposób otóż nie (-zawsze)!
Zacznę od kredytu.
Kto z nas nie potrzebuje większej ilości wolnych środków pieniężnych?! Ja osobiście chyba takiej osoby nie znam. Skończyły się już (raczej) pożyczki od rodziny, czy znajomych. Jest to po pierwsze temat trochę wstydliwy, po drugie zaś zazwyczaj powoduje daleko idące reperkusje na przyszłość (często kończy świetne relacje międzyludzkie…)
Więc skąd? Jest okazja/potrzeba/zachcianka/wymóg/sytuacja podbramkowa…
Z banku!!!
Ponad 60% dorosłych Polaków posiada rachunek (konto) w banku. Na nie wpływa wynagrodzenie/stypendium/emerytura/kieszonkowe. Polacy bardzo niechętnie zmieniają bank prowadzący ich konto osobiste, więc zazwyczaj prowadzone jest ono przez (bardzo) długi czas. Jeżeli opisana powyżej sytuacja dotyczy również Was oznacza to, że jesteście wymarzonymi wręcz klientami (Waszego) banku, który (bardzo) chętnie udzieli Wam kredytu! W czasach kiedy niewielu odważy się zaprognozować jak ukształtuje się sytuacja gospodarcza za kilka miesięcy banki również bardziej dociekliwie przyglądać się będą temu, kto zechce pożyczyć pieniądze na długi czas. Bo w tymże długim czasie (łatwiej się pożycza, trudniej spłaca) zdarzyć sie może w życiu kredytobiorcy bardzi wiele. Dlatego też bank oceniając kredytobiorcę (przyznając mu tzw. punkty scoringowe) docenia to czy jest w zwiążku małżeńskim, w jaki jest wieku, czy mieszka z rodzicami, z jakiego tytułu uzyskuje dochody, czy zaciągał już kiedyś jakieś kredyty, jak wysokie sa stałe wydatki (mieszkanie, auto, dzieci) itd. Po takiej analizie wydawana jest decyzja kredytowa, która albo rekomenduje przyznanie albo odrzucenie wniosku o kredyt. Decyzja najczęściej podejmowana jest przez bank “od ręki”, zaś fizyczna wypłata środków następuje około 2 dnia roboczego po złożeniu wniosku.
Z udzieleniem kredytu związane są: prowizja oraz opłata przygotowawcza. Suma obu składników lub każdego zosobna (jeżeli występuje tylko jedno z dwojga) może, zgodnie z obowiązująca Ustawą antylichwiarską wynieść maksymalnie 5%. Zaś to jak oprocentowany (tzn. ile kosztują odsetki) jest kredyt określa nominalne oprocentowanie (maksymalnie czterokrotność stopy procentowej kredytu NBP [obecnie 5,5%], czyli wg stanu na 5 marca 2009 roku – 22%). Dodatkowymi kosztami, które nie są uwzględniane , poza opłatami związanymi z udzieleniem kredytu oraz oprocentowaniem, przy obliczaniu tzw. Rzeczywistej Rocznej Stopy Oprocentowania (RRSO) są przede wszystkim ubezpieczenie kredytobiorcy oraz usługi dodatkowe, na które klient wyraża zgodę (doradztwo, forma spłaty itp.)
Obecnie otrzymanie kredytu jest dużo prostsze niż się to większości osób wydaje – często wystarczy jedynie oświadczenie o wysokości i źródle osiąganych dochodów (w bankach prowadzących bardziej konserwatywną politykę udzielania kredytów – zaświadczenie z zakładu pracy).
O kredyt można dziś wnioskować za pośrednictwem internetu, dzwoniąc na infolinię telefoniczną banku – nie tylko w oddziale! Ale o tym, jak również o lokowaniu oszczędności – następnym razem…